
Po dłuższej nieobecności, wynikającej z terminarza rozgrywek I ligi piłki ręcznej kobiet w czasie pandemii, karczewianki podejmowały w niedzielę na własnym parkiecie AZS Uniwersytet Warszawski. Wygrały dość gładko, pokonując akademiczki z Warszawy 30:19 (13:7). Było to już szóste zwycięstwo naszych dziewczyn w tym sezonie.
I chociaż wygrana jedenastoma bramkami na pierwszy rzut oka wydaje się okazała, to sam mecz z zespołem, który jest outsiderem tegorocznych rozgrywek zaplecza Superligi, należał raczej do tych z gatunku have to win. Mimo to kolejne zwycięstwo cieszy, bo takie spotkania z teoretycznie słabszym i mniej wymagającym przeciwnikiem, potrafią być czasem nieprzewidywalne.
Wynik meczu otworzyły warszawianki, ale były to dla nich tylko miłe złego początki i jedyne 1,5 minuty kiedy prowadziły w tym spotkaniu. Karczewianki wyrównały 30. sekund później, a kilka chwil potem wyszły na prowadzenie, którego nie oddały już do końca. Z każdą upływającą sekundą, gospodynie zaznaczały swą przewagę na parkiecie. W 7. minucie spotkania, prowadziły już 4 do 1, a po pierwszym kwadransie gry, tablica świetlna pokazywała wynik 9:3 dla Karczewa. Dobrze, zwłaszcza w pierwszej połowie, radziła sobie w bramce gospodyń - Gabriela Wojewódzka, która zastępowała na tej pozycji wracającą do zdrowia po przebytej chorobie - Natalię Popis. A kilka udanych interwencji w sytuacjach sam na sam i obronione karne, potwierdziły dobrą sportową dyspozycję goalkiperki tego dnia.
Przez całą pierwszą połowę, karczewianki umiejętnie kontrolowały sytuację na boisku, nie pozwalając zawodniczkom z Warszawy rozwinąć skrzydeł. Gdyby rzucały celniej i popełniały mniej błędów w ataku, mogłyby prowadzić zdecydowanie wyżej, ale szczerze mówiąc - nie pokazały pełni swoich możliwości, co w konsekwencji przełożyło się jedynie na utrzymanie przewagi i solidną zaliczkę w postaci 6 trafień po zejściu do szatni.
Druga połowa meczu toczyła się dalej pod dyktando karczewianek. W niespełna 5. minucie, przewaga podopiecznych Grzegorza Ankiewicza urosła do 10 bramek i wynosiła już 17 do 7. Klasą samą dla siebie była Ola Gałązka, która w tym spotkaniu trafiała do warszawskiej siatki aż 9 razy. O 4 trafienia mniej odnotowała na swoim koncie Dominika Macikowska. 4 bramki rzuciła Dominika Baran, a 3 Natalia Barańska. Dwukrotnie celnie trafiały również Magda Berlińska, Pola Janowska i Natalia Zawadzka, a po 1 bramce zaliczyły: Marta Ciszkowska, Magda Jarosiewicz i Klaudia Włodkowska. Szkoda oczywiście niewykorzystanych okazji, a zwłaszcza kilku spektakularnych… pudeł, że o rzucie, który wpadł do pustej bramki nie wspomnę, w sytuacji kiedy dziewczyny nie zdążyły ze zmianą po ataku z wykorzystaniem dwóch obrotowych, ale cóż.. W końcu kiedy trener ma próbować nowych wariantów gry, jeśli nie w takich meczach jak ten.
Trzynastobramkowa przewaga, którą wypracowały w końcówce meczu zawodniczki Karczewa, ostatecznie stopniała do jedenastu oczek. To bardzo solidny wynik, a jednocześnie dobry prognostyk przed kolejnym spotkaniem, które odbędzie się już w następną sobotę 17 kwietnia br. Tym razem karczewskie szczypiornistki podejmą u siebie drużynę JKS San Jarosław, która plasuje się na 7. miejscu w tabeli, tuż za Karczewem. Jedno jest pewne, aby wygrać, tym razem trzeba się będzie solidnie przyłożyć.
Po trzynastu rozegranych spotkaniach, MKS Karczew zajmuje aktualnie 6. miejsce w tabeli.
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie