
Choć istnieje ponad 90 lat, to nie znaczy, że się zestarzał, bo wciąż go zasila nowa krew tych, którzy w tym klubie chcą spełniać swoje sportowe marzenia i walczyć o sukcesy. Mówimy o Otwockim Klubie Sportowym "Start", który wprawdzie znalazł się w trudnym momencie, ale w którym jest wola wypełniania zobowiązań wobec przychodzącej tu młodzieży.
Zamiłowanie do piłki nożnej u otwocczan zrodziło się w latach 20 XX wieku. Od tamtej pory nieprzerwanie na boisku przy Sportowej kopią piłkę dzieciaki, młodzież i dorośli. Szlifowaniem umiejętności tych wszystkich zapaleńców zajmowali się kolejni szkoleniowcy Otwockiego Klubu Sportowego. Klub został stworzony ponad 90 lat temu, aby organizować i rozwijać kulturę fizyczną, aby przez wspólny wysiłek móc uczestniczyć w lokalnym i ogólnopolskim życiu sportowym i do dziś te cele realizuje. Do piłkarzy dołączyli lekkoatleci, ciężarowcy.
Od początku klub działa jako stowarzyszenie, czyli grupa ludzi, którym przyświeca ten sam cel i którzy opłacając składki deklarują, że chcą należeć do grupy i razem z nią walczyć o sukcesy.
Przez lata działalności OKS przeżywał wzloty i upadki, nieraz znajdował się w czołówce regionu, a potem nadchodził kryzys. Pojawiały się tu niezwykłe talenty sportowe, które błyszczały potem na arenie krajowej, ale większość tu trenujących odnosiła sukcesy na niższym szczeblu.
Obecnie nastały czasy, że aby sprostać marzeniom młodych o karierze sportowej, potrzeba znacznie więcej niż kiedyś nakładów - pieniężnych przede wszystkim. Dla uzyskania odpowiednich funduszy OKS od lat startował do konkursów o dotacje miejskie na rozwój sportu młodzieżowego. Przez lata je wygrywał, bo właściwie nie ma innego, równie rozbudowanego ośrodka w Otwocku, który mógłby oferować dzieciom i młodzieży, a także dorosłym, tak dobrze zorganizowane zajęcia z dziedziny kultury fizycznej. Możliwe jednak, że prosperita klubu ma się ku końcowi. Od poprzedniego roku Rada Miasta blokuje bowiem fundusze w budżecie miasta przeznaczone na organizację zajęć sportowych. W ubiegłym roku OKS na koniec kwietnia zdobył wreszcie miejskie dofinansowanie, w tym roku sytuacja wydaje się jeszcze trudniejsza.
Na początku lutego Otwocki Klub Sportowy "Start" przesłał do przewodniczącego Rady Miasta Otwocka dokumenty świadczące o poczuciu odpowiedzialności kierujących klubem za przyszłość trenującej tu młodzieży i woli współpracy z Miastem. Były to "Koszty funkcjonowania OKS w 2015 r.", których zażądał przewodniczący, i "List intencyjny dotyczący utworzenia Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Otwocku" w miejsce klubu.
Jak nam powiedział Paweł Chmielak, wiceprezes Zarządu OKS, pomysł przekształcenia klubu w Miejski ośrodek sportu i rekreacji jest dyskutowany już od wielu lat. Zawsze przeszkodą była struktura własności nieruchomości.
Jeszcze do ubiegłego roku teren, na którym znajduje się OKS należał do dwóch właścicieli - w połowie do klubu i w połowie do Stowarzyszenia Inwalidów "Start" z Warszawy. Niepełnosprawni dostali swoją połówkę jeszcze w czasach PRL jako darowiznę. W marcu 2015 r. Stowarzyszenie Inwalidów sprzedało 1/3 udziałów w nieruchomości swojej części, czyli 1/6 całości udziałów prywatnej spółce "Tenis & Holiday". Obecnie firma ta jest właścicielem ponad 11 tys. m2 terenu za cenę 400 tys. zł.
Oczywiście Stowarzyszenie miało prawo sprzedać swoje udziały za cenę jaką chciało, ale niewiele wcześniej w czasie rozmów z Miastem Otwock w sprawie odkupienia ich udziałów dla miasta, ceny padały dużo wyższe i generalnie odpowiedź była taka, że sprzedadzą to po cenie rynkowej, po wycenie przeprowadzonej przez rzeczoznawcę. W każdym razie obecnie sprawa pozyskania na rzecz Miasta drugiej połowy udziałów stała się jeszcze trudniejsza.
Drugiej połowy, bo jak deklaruje OKS, Klub jest otwarty na przekazanie swoich udziałów Miastu i chętnie weźmie udział w jego przekształceniu na miejski ośrodek sportu. Co nie znaczy, że zgodzi się na każde warunki proponowane przez Radę Miasta. Nie chce przystać na proponowaną przez Miasto koncepcję, że OKS odda Miastu swoje udziały na MOSiR, a Miasto będzie dalej działało w spółce z warszawskim stowarzyszeniem i prywatnym przedsiębiorstwem. Nie zgadza się, żeby pieniądze publiczne wspierały biznes prywatny, bo do tego najwyraźniej dążą radni.
Z jednej strony Rada Miasta po raz drugi zablokowała Klubowi dostęp do pieniędzy z budżetu miasta, jak słyszymy, z powodu tego, że klub nie zmniejszył wysokości składek od rodziców za udział dzieci w treningach.
Z drugiej strony OKS odbiera posunięcie RM - czyli wykreślenie czy radykalne zmniejszenie w budżecie Otwocka funduszy na konkursy, dzięki którym Klub mógł realizować programy sportowe dla młodzieży na szeroką skalę - jako formę presji, której celem jest jak najszybsze przekazanie udziałów OKSu miastu.
Oczywiście pieniądze z konkursów miejskich, a także jak podkreślają zarządcy OKS, wprowadzone kilka lat temu składki, pozwoliły poszerzyć i ulepszyć ofertę skierowaną do dzieci i młodzieży. Od 2011 r. liczba młodych piłkarzy trenujących w klubie (najbardziej popularne sekcje) wzrosła z 60 do 260 w ub. r i 240 w obecnym. Do tego dochodzą 3 grupy lekkoatletów, jedna sekcja podnoszenia ciężarów.
Jednak, jak podkreśla wiceprezes Paweł Chmielak, pieniądze otrzymywane od miasta nie są stricte dofinansowaniem. W każdym roku OKS, aby je otrzymać musiał przedstawić do konkursu plan wydatków, a później się z nich dokładnie rozliczyć. Natomiast z innych swoich dochodów i wydatków, klub jako samodzielne stowarzyszenie nie ma obowiązku rozliczać się przed Miastem, czego RM oczekuje i wymaga.
– Ja nie wiem, dlaczego od ubiegłego roku OKS stał się wrogiem publicznym nr 1, bo moim zdaniem robimy dobrą robotę - trenuje u nas bardzo duża liczba dzieci, mamy 3-ligową drużynę, dzieci i młodzież osiągają dobre wyniki i tak naprawdę w Otwocku nie ma drugiego takiego obiektu, tak dużego i z taką ofertą.
Zrozumiałe jest, że OKS musi się wywiązywać z podjętych w konkursach zobowiązań i rozliczać z pieniędzy publicznych, ale stawianie stowarzyszenia wobec jedynej alternatywy - albo robicie jak my chcemy, albo nie damy wam dotacji - rzeczywiście może doprowadzić do zamknięcia sekcji sportowych. Blisko tej opcji było w styczniu: wobec okrojenia w budżecie przez RM funduszy na piłkę nożną z 350 tys. do 27 tys., zarząd OKS był gotowy zakończyć działalność sekcji. Tylko kto na tym skorzysta? Nikt. A wyobraźcie sobie rozczarowanie tych kilku setek dzieciaków, które już się wciągnęły w treningi i teraz nagle musiałyby przestać. W pobliżu nie ma dla nich właściwie alternatywy. Zamknąć jest łatwo, ale odbudować tak dużą strukturę już nie. Niebezpieczeństwo zostało chwilowo zażegnane - OKS dostał dotację na pensje dla trenerów na dwa miesiące. I teraz wszystko zależy od dalszych negocjacji.
Klub chce nadal propagować ducha i idee sportu, pomagać w rozwoju fizycznym dzieci i młodzieży. – My nie po to przez tyle lat budowaliśmy taką strukturę, żeby teraz wszystko jednym posunięciem skreślić i dlatego cały czas rozmawiamy z Radą Miasta – podkreśla Paweł Chmielak, który dostarczył do UM kolejne dokumenty dotyczące kosztów prowadzenia sekcji. – Wkrótce będziemy znowu rozmawiać na temat tej dotacji.
W ostatnim tygodniu RM obradowała na nadzwyczajnej sesji. Niestety, znowu nie przesunięto pieniędzy na konkursy, w których OKS mógłby wystartować i zdobyć pienądze. W zamian za to przesunięto środki na nagrody dla trenerów, które mają zastąpić im wynagrodzenie za jeden kolejny miesiąc, oraz 25 tys. zł na stroje i torby dla trenujących dzieci - z logiem miasta będące w istocie bardziej promocją miasta na 100-lecie, niż realną pomocą dla klubu.
Kazimiera Zalewska
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie